Bulkadełka, czyli o rurkach fermentacyjnych słów kilka

Fermentować z rurką, czy bez rurki? Oto jest pytanie!

Dziś trochę lżejszy, aczkolwiek bardzo popularny temat, a rzecz będzie o rurkach fermentacyjnych i tzw blow off.

To może bez przydługich teorii, trochę na temat moich doświadczeń. Na początku swojej przygody z piwowarstwem rurki nie stosowałam, uznałam że jest mi ona do niczego niepotrzebna. Na burzliwej zostawiałam wieko lekko rozszczelnione, a na cichej zamykałam na głucho. Ale podobno tylko krowa poglądów nie zmienia… Otwartość na zmiany i doświadczenie pozwoliły mi jednak na pójście o krok dalej. Teraz zawsze podczas burzliwej fermentacji stosuję albo rurkę fermentacyjną, albo częściej blow off. Podczas cichej najczęściej fermentor zamykam szczelnie bez rurki. Każdemu polecam przetestowanie fermentacji i z rurką i bez rurki, i wyrobienie sobie swojego własnego zdania.

Jakie są zalety stosowania rurki fermentacyjnej? Po pierwsze możemy piwo odciąć od drobnoustrojów z powietrza, nic nam nie dostanie się do fermentora. Jeśli fermentor jest szczelnie zamknięty, a uszczelka dobrze włożona, to po charakterystycznym “bulkaniu” możemy stwierdzić kiedy fermentacja się rozpoczęła i ustała. Oczywiście to nie jedyny wyznacznik i czasami bywa mylący, dlatego warto obserwować pianę i robić pomiary zawartości ekstraktu. Co więcej, nie wiem jak dla Was, ale dla mnie ten dźwięk jest mega przyjemny 🙂

 

Jakie są najpopularniejsze rodzaje “bulkadełek”?

 

Zwykła rurka z kapturkiem lub bez kapturka.

Jak to działa? W otwór w pokrywie fermentora wkładamy uszczelkę, a następnie umieszczamy w niej rurkę. Kiedy brzeczka znajdzie się już w fermentorze, zamykamy go szczelnie, umieszczamy w docelowym miejscu i dopiero wówczas nalewamy do rurki wody. Jest to o tyle istotne, że przy każdym przeniesieniu fermentora może się zdarzyć, że wodę z rurki zassie nam do piwa, a tego byśmy nie chcieli. Zamiast wodą rurkę fermentacyjną możemy wypełnić spirytusem, w razie gdyby przypadkiem przy przenoszeniu zassało nam jej zawartość pomoże nam to uchronić piwo przed zakażeniem. Jeśli rurka jest wyposażona w kapturek możemy lekko przykryć nim wylot rurki, po to żeby żadne muszki owocówki i kurz nie topiły nam się w wodzie.

rurka zwyklarurka z kapturkiem

Ciekawą alternatywą dla tradycyjnych rurek są rurki Duplex, mają trochę inną konstrukcję, ale zasadę działania taką samą. Często je stosuję i wydaje mi się, że lepiej chronią piwo przed kontaktem ze światem zewnętrznym – nic nie ma szans dostać się do środka.

duplex

Rurka sterilock

Rurka wypełniona substancją, która zapobiega przedostawaniu się bakterii i dzikich drożdży do piwa, a umożliwia wymianę gazów. Jest wygodna w stosowaniu, bo nie ma możliwości zassania wody z rurki do piwa i nie ma możliwości, aby rurka wyschła.

sterilock

Blow-off

Właściwie to nie rurka fermentacyjna, ale konstrukcja spełniająca podobne zadanie. W otwór w pokrywie wkładamy wężyk igielitowy lub silikonowy, a jego drugi koniec umieszczamy w naczyniu z wodą. Dwutlenek węgla odprowadzany jest do naczynia z wodą, oczywiście wydobywając przy okazji charakterystyczne dźwięki 😉 Konstrukcja bardzo popularna za oceanem u nas też zyskuje wielu zwolenników. Polecam szczególnie podczas burzliwej fazy fermentacji. Gdy drożdże “chcą wyjść na spacer” wychodzą przez wężyk do naczynia z wodą, wszystko zatem odbywa się w miarę sterylnych warunkach i ryzyko infekcji jest minimalne.

blow off

Dajcie znać, czy fermentujecie z rurką, czy bez i dlaczego 🙂

Tagi: , , ,

15 komentarzy do “Bulkadełka, czyli o rurkach fermentacyjnych słów kilka

  1. Szymon on

    Ja od jakiegoś czasu stosuję zamiast rurki wacik wetknięty w dziurkę w wieku fermentora.. co myślicie o tym rozwiązaniu? Zdecydowałem się na to rozwiązanie bo przy zbyt intensywniej burzliwej woda z rurki została wypchnięta i robiła się “luka”.. jedno piwo tak zakaziłem.

    Odpowiedz
  2. Kordas on

    Ja preferuję zatkanie otworu w wieku wacikiem. Nie bułka, nic się nie zassie przy przenoszeniu, a co najważniejsze, można skasować wiadra piętrowe.

    Odpowiedz
      • Kordas on

        Jak ktoś chce to może go sobie spokojnie zdezynfekować, czy też użyć kawałka gazy jałowej.
        Sam zazwyczaj psikam wcześniej nadwęglanem, czasami daję wacik prosto z paczki i poza sytuacją, gdy zalałem wieko i nakapało mi do środka wiadra, wszystko było ok.

        Odpowiedz
    • Dymino on

      Ja korzystam z kapturków bo są dla mnie wygodniejsze. Natomiast jest prosty patent by można było przenosić wiadro jak się komu podoba. Wystarczy w koniec rurki wcisnąć na tą chwilę korek z silikonu. Z racji tego że jest szczelny nie ma możliwości by woda została wciągnięta. Korki do tego można sobie samemu zrobić z dowolnego silikonu czy to sanitarnego czy budowlanego czy jakiegokolwiek (nie ma kontaktu z brzeczką wiec może być jakikolwiek). Wystarczy z papieru wyciąć formę, nawoskować (poza miejscami łączeń formy), skleić i wypełnić. Po 2 dniach korek do wyciągnięcia z formy :3

      Odpowiedz
  3. Airwolf on

    Rurka jest zupełnie zbędną rzeczą imo. Taki gadżet. Jak nic nie wychodzi na spacer, to spokojnie zostawiamy lekko rozszczelnione wieko i tyle.

    Odpowiedz
  4. Kraczo on

    Fajny artykuł nie wiedziałem ze jest kilka rodzajów rurek fermentacyjnych. Raz zalałem wrzątkiem rurkę i zrobiła się biała i nieprzeźroczysta, chciałem odkazić a wyrzuciłem do kosza 🙂

    Odpowiedz
  5. Adam on

    Ja używam rurek z tym kapturkiem są najlepsze, gdy mam stary fermentator to nic nie trzeba bo już jest nieszczelny.
    Wpis jak zawsze ciekawy 🙂

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *